To demon, z którym wielu z nas walczy…
Fatalna i przykra tendencja do mielenia w sobie słów, wydarzeń, myśli.

Przyklejamy się do tego co trudne i z uporem maniaka oglądamy ze wszystkich stron, analizujemy, kombinujemy, roztrząsamy… 

„A może powiedzieć co innego?”
„A mogłem wtedy zareagować tak, a nie inaczej?”
„A trzeba było…”
„A czemu on…”
 „A po co ona…”
„I po co Ci to było…”
I ta cholerna przeszłość, coś co już za nami, trzyma i nie pozwala iść dalej…

A w zasadzie to MY nie pozwalamy sobie na to…

Emocjonalne to bardzo nieprzyjemne.
Czujesz, jakby w brzuchu siedział potwór i uporczywie podgryzał wnętrzności.
No i wiesz, że tym potworem jestem sam na sam.
Gryziesz siebie aż do krwi, odgryzasz kończyny…
Bez sensu…

To, co mi pomaga, to medytacją, którą kiedyś znalazłam…

Wyobraź sobie, że oddalasz się od słów, zdarzenia, myśli, którą siebie nękasz.
Robisz od niej krok w tył, dwa, pięć..
Wznosisz się w górę i spoglądasz na to z wysokości 10 metrów, czubka wieży Eiffla, z Księżyca…
Ufff… ten dystans daje poczucie ulgi. Potwór gryzie słabiej.

Może Ci pomóc także zadanie sobie pytania: ”Jakie znaczenie to zdarzenie, te słowa, ta myśl będą miały za rok…”
Ufff… ależ małe…

Dodaj komentarz